Time for the thirteenth post in the series 30-day Miniatures Challenge (more about this initiative and a complete list of all the questions and published answers here). | Czas na trzynasty post z serii 30-dniowego Wyzwania Figurkowego (więcej o inicjatywie oraz kompletną listę wszystkich pytań i opublikowanych przeze mnie odpowiedzi znajdziecie tutaj). |
Day 13: The biggest gaming or modelling failure? As far as gaming is concerned, there are no failures, because everything that matters is having fun (unless you are a tournament player) and I rather remember those funny moments when a small band of goblins hold a dragon for the entire game =) Modelling is slightly different because it is susceptible to failure. How else would you call hitting a wrong spot with your brush and splashing those beautiful details that you were painting for the last 3 hours? A daily bread =) Or an almost finished miniature falling into your messy wet palette? Just a little accident =) Once, I used an untested spray paint over my Styrofoam diorama which completely dissolved it (I wrote about it here) and I had to make a new diorama for my Chaos Daemons Burning Chariot of Tzeentch =) There is just one more thing that I can absolutely call a failure - imagine that you have painted an amazing miniature just in time to enter an important painting contest and a few minutes before the end of it every photo of the miniature you make is worse than the pevious one.. That hurts.. I hope that you don't experience such things too often? |
Dzień 13: Największa porażka w grze bitewnej lub niepowodzenie modelarskie? W grach bitewnych nie ma porażek, bo liczy się przecież dobra zabawa (no chyba, że jest się graczem turniejowym), a ja zwykłem pamiętać raczej śmieszne sytuacje, gdy np. banda goblinów na 6 tur zatrzymuje smoka =) Modelarstwo wiąże się jednak z nieodłącznym ryzykiem, bo jak inaczej nazwać omsknięcie się pędzla i zachlapanie detali, nad malowaniem których spędziliśmy ostatnie 3 godziny? Chleb powszedni =) Albo wpadnięcie w większości skończonej figurki do pełnej farby mokrej palety? Ot taki wypadeczek =) Zdarzyło mi się również rozpuścić dopiero co wymodelowaną styropianową dioramę sprayem podkładowym, o czym pisałem tutaj, a czego efektem była całkiem nowa diorama do Płonącego Rydwanu Tzeentcha Demonów Chaosu =) Jednak największą porażką może być też coś zupełnie innego - nie ma to jak super pomalować figurkę i całkowicie zepsuć zdjęcia tejże na za kilka minut kończący się konkurs.. To boli.. Mam nadzieję, że Wy nie macie za wielu takich nieprzyjemnych doświadczeń? |
SM-Facepalm - image from http://forgethenarrative.net |
If you like my blog, please comment, like and share it with your friends. I really appreciate it!
Jeśli spodobał Ci się mój blog, proszę zostaw swój komentarz, polub i podziel się nim ze swymi znajomymi. Jestem Wam wdzięczny za wszelkie wsparcie!
Ja tez tak pare razy załatwiłem styrodur :)
ReplyDeleteNajgorsze jest to, że patrzyłem jak się na moich oczach topi i nie wiedziałem co mam zrobić i jak ratować sytuację - nieprawdopodobna bezsilność..
Deleteskąd ja znam te przypadki :D
ReplyDeletePatrząc po wpisach z dzisiejszego dnia, to wszyscy takie miewamy =)
DeleteOoo, tak - akcja ze sryrodurem boli jak diabli. Duma po 2 godzinach dłubania w piance bruku, a potem opad szczęki po psiknięciu podkładem. Żona miała tydzień polewki z mojej miny :)
ReplyDeleteHahaha =) ja wtedy byłem na granicy płaczu, a potem kopałem wszystko dookoła bluzgając na czym świat stoi =)
DeleteSamo życie =)
ReplyDelete